Poznań, 21.03.2013 r.
Drogi Panie Przemku!
Ostatnio
ciągle brakuje mi czasu. Sterta książek czeka nietknięta na półce. Na szczęście
znalazłam chwilę na „Zielony księżyc”, a widywanie na ulicach coraz większej
ilości bezdomnych zmotywowało mnie do napisania tego listu.
Szczególnie
jeden z żebrzących, który stanął na mojej drodze pchnął mnie do napisania. Był
to chłopiec, który prosił, żebym wyciągnęła coś dla niego z mojej zakupowej
torby. Nie zawsze jestem asertywna. Dostał ode mnie kilka bułek i odszedł.
Zawsze w takich sytuacjach zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam? Dlaczego takie
dzieci nie chodzą do szkoły? Dlaczego
ci starsi nie pójdą do pracy? Rozdawanie ulotek nie wymaga przecież dyplomu magistra!
ci starsi nie pójdą do pracy? Rozdawanie ulotek nie wymaga przecież dyplomu magistra!
W
książce przedstawił Pan życie P. i jego historię. Kiedy poznałam jego przeszłość
i to, w jaki sposób trafił na „wyspę” zaczęłam go usprawiedliwiać, choć nie
powinnam tego robić. P. mógłby zarabiać na swoje utrzymanie, ale przecież
łatwiej jest wykorzystywać okazje i żebrać. Zawsze znajdzie się ktoś, komu
zrobi się żal lub ktoś, kto rzuci złotówką „na odczepnego”…
Ciekawie
opisał Pan również szaleńczy konsumpcjonizm. Mogłoby się wydawać, że ta kwestia
w „Zielonym księżycu” jest przekoloryzowana,
ale moim zdaniem tak właśnie to powinno być przedstawione. Naprawdę ludzie
potrafią zrobić wiele, żeby zdążyć na promocję. Często widuję kolejki
ustawiające się przed sklepami na długo przed ich otwarciem. Wszystkie gratisy
i rabaty przyciągają klientów, którzy często bez zastanowienia wkładają do
koszyka produkty z przeceny.
„Zielony
księżyc” zmusza do refleksji…
Pozdrawiam,
Ilona
P.S. Bardzo dziękuję za tę miłą niespodziankę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz